Ach, sierpień. Mam wrażenie że wszyscy byli na wakacjach a ja zasuwałam jak mały samochodzik (pomimo że wyjazdy też się zdarzały).
Zacznijmy od tego, że pod koniec lipca postanowił paść mi telefon – na szczęście po jego gburowatym zachowaniu już się tego domyślałam i miałam przygotowany zamiennik. Przygotować backupu wszystkiego co potrzebowałam już nie zdążyłam, pierwsze dni sierpnia spędziłam więc na infoliniach, w bankach i innych ciekawych miejscach żeby odzyskać co się da. Także ten… pięknie Cię zachęcam – rób backupy. Przydają się.
W sierpniu byłam też z rodzicami u dziadków i wujków na drugim końcu Polski, pozałatwiać rodzinne sprawy. Mieszkaliśmy u wujka i cioci w lesie, miał być czas na relaks i odcięcie się od wszystkiego ale wzięliśmy sobie na głowę zbyt dużo i skończyło się gonitwą z miejsca na miejsce i wiecznym spóźnieniem.
Chociaż nie wszystko stracone, od wujka dostałam książki, od cioci kosmetyki i herbatkę – ciocia prowadzi wraz ze wspólniczkami sklep. To dopiero fajna rodzina – nie dość że u nich mieszkasz to jeszcze dadzą Ci prezenty 😉 Oczywiście my im też coś zawieźliśmy 🙂 A co do książek to mam nadzieję je niedługo przeczytać – mam wrażenie że jestem jedyną osobą na świecie która nie czytała Kiyosakiego. Na razie czekają dzielnie na samym dole kupki “do przeczytania”.
W desperackiej próbie zwiedzenia czegokolwiek i odstresowania pojechaliśmy do Ikei (mój pierwszy raz – zakochałam się!) i do Sławkowa, który jest podobno starszy niż Kraków. Zdjęć zbyt dużo nie mam (zła blogerka) ale często na wyjazdach nagrywam filmiki na instagramie, gdzie pokazuję co robię i gdzie jestem, więc zapraszam.
Tu jest moje jedyne zdjęcie ze Sławkowa – zgadnij na jakiej ulicy jestem? 🙂
Był też szybki grill z rodzinką, na którym babcia sprzedała mi prawdę: “Dobry człowiek dobrze wygląda”. Okazuje się że babcia od zawsze była przy kości i zwykła mawiać właśnie że “dobry człowiek dobrze wygląda” – gdzie “dobrze” oznacza “pulchnie” 🙂 Argumentuje to tym że wiedźmy w bajkach zawsze były chude 😀 Grill odbył się akurat w noc kiedy miały być widoczne Perseidy i mama przybiegła do nas z nowiną że “niedługo będą spadać lemury czy coś tam” czym tak rozbawiła towarzystwo na tyle że zeszli z tematu jakim dziecięciem byłam (ufff).
Kiedy miałam już wszystkiego dość i akurat był dzień kiedy nie musiałam koniecznie biegać po rodzinie uciekłam sobie do Krakowa. Średnio się opłacało bo cały dzień lało, ale przypadkiem trafiłam do osławionej drogerii Pigment i przepadłam. Mogłabym mieć taki sklep – albo w takim pracować – totalnie moje klimaty 🙂 Wypatrywałam też nieśmiało czy aby nie wpadnę na Alinę Rose żeby ją wyściskać, ale niestety. Kupiłam sobie za to małe co nieco:
Z zakupów muszę też pochwalić się tym: herbalicja ma nowy kubek na herbatę! <3 Można go kupić tutaj, jest wiele wzorów ale ten upatrzyłam sobie już dawno dawno. Wiele moich znajomych ma właśnie takie kubki i zawsze im skrycie zazdrościłam bo są super – bardzo pojemne (ważne!) i w moim stylu 🙂
Pod koniec miesiąca pojechałam też do przyjaciółki do Niemiec na kilka dni, tam już jakieś zdjęcia porobiłam i mini – relacja niebawem się pojawi 🙂
Jeśli chodzi o zdrowy tryb życia w tym miesiącu niestety było ciężko – dużo stresów i wyjazdy na których musiałam się w dużej mierze dostosować rozwaliły i plan żywienia i sen. Miałam też zdecydowanie słaby okres jeśli chodzi o picie wszystkich obrzydliwych zdrowych miksturek i łykanie tabletek. Wszystko to odczułam na zdrowiu więc bardzo się cieszę że jestem już w domu i mogę wrócić na zdrowe tory. Udało mi się za to zrobić sobie testy na nietolerancje pokarmowe więc juhuuu! Kolejny krok do przodu 🙂
Ze względu na to że w sierpniu miałam dużo zajęć ucierpiał i blog i czytanie. W tym miesiącu zaczęłam “Polowanie na Wilka z Wall Street” i jakoś nie mogę go dokończyć. Mam nadzieję że we wrześniu to nadrobię i doczytam jeszcze “Cloud of Sparrows” – odzyskałam ją po kilku latach i mam ochotę przeczytać jeszcze raz. Możecie mnie pilnować 🙂
Na blogu w tym miesiącu ukazały się:
- Wpis o równowadze między pracą a ustalaniem nad czym pracować. Nie wystarczy tylko zasuwać, trzeba zasuwać mądrze. Tak samo nie wystarczy tylko myśleć żeby samo się zrobiło 🙂
- Podsumowanie lipca. Zaskakujące 😀
- Wpis o kosmetykach REN – drogie ale fajne! 🙂
- Trochę osobisty wpis z morałem, o tym, że nie da się zrobić wszystkiego naraz. Jeśli z tamtego miesiąca przeczytasz tylko jeden artykuł – przeczytaj ten.
- Na koniec dla osłody prosty przepis na zdrowy deser – mus z mango i imbiru.
Polecajek w tym miesiącu nie ma, mam otwarte jakieś 143 zakładki i pozapisywanych jeszcze więcej linków ale dopiero będę się zabierać za ich konsumowanie w coraz chłodniejsze wrześniowe wieczory 🙂
A Tobie jak minął sierpień? Mam nadzieję że będziesz go mile wspominać 🙂
One thought on “Podsumowanie: sierpień 2016”