Maj to mój ulubiony miesiąc. Wiosna w rozkwicie:
Intensywna zieleń, zapach kwiatów i trawy unoszący się w powietrzu:
Kwitnące kasztany, postrach maturzystów. W tym roku nikt mnie nie zawołał na matury, i nie wiem czy czuć się z tego powodu obrażona czy zadowolona 😀 W tamtym roku kiedy przechodziłam szybkim krokiem obok mojej starej szkoły ubrana w białą bluzkę i czarne spodnie kilka osób spojrzało na mnie z przerażeniem a niektórzy nawet skomentowali że już się spóźniłam na maturę. Ciekawe uczucie, kiedy jesteś już po studiach 🙂 Z drugiej strony wciąż mogę się wykręcić od domokrążców informując cienkim głosikiem że rodziców nie ma w domu, więc nie będę narzekać 🙂
Wracając do maja: to też oczywiście konwalie i bzy, moje ulubione kwiaty:
Nawet Puchokot praaaawie zapozował do bzów przyniesionych z ogródka. To jest kot który uwielbia ustawiać się idealnie do zdjęcia, zaczekać aż włączysz aparat / ustawisz ostrość i wtedy zmienia pozycję lub całkiem wypina tyłek i sobie idzie. Niestety nie rozumie że mógłby przynieść właścicielce chwałę i miliony zachowując się jak standardowy blogerski kot. Eh.
Maj jest tak piękny, że nawet stara, popękana droga wygląda romantycznie:
Do tego maj to wiosenne burze i ciepełko, chociaż nie zapomnijmy o pewnym “incydencie” z 9 maja, kiedy to zima zaskoczyła drogowców. Kiedy wyjeżdżałam w podróż rano, padał śnieg. Kiedy wracałam, było już tak:
Kocham zwiedzać Polskę autem w maju – niebo jest tak idealnie niebieskie, wokół pola rzepaku, nie jest za gorąco ani za zimno… Idealnie!
Poza tą małą śnieżną wpadką maj był piękny, dzięki czemu mogłam na przykład podziwiać dźwigozaury nad morzem:
Zobaczyć wydobywanie ryb z sieci (przy okazji – to są klatki z filmików, które kręciłam – wrzucam je na Insta Story, więc zapraszam do obserwowania mnie na instagramie):
Od razu można było kupić taką świeżą rybę (ludzie się wykłócali o te najgrubsze flądry):
Podejrzałam też jak Bóg błogosławi szczególną ławicę ryb tuż przy horyzoncie 😀
Poza tym było dużo spacerów po parkach, gdzie rosną takie oto cuda:
Oraz w borówkowym lesie:
Zbierają też w nim żywicę:
Oraz można spotkać tam duszki siatkowe:
A także drzewo proszące się o piorun:
Oprócz tego sporo siedzenia na balkonie, gdzie koło bratków wygrzewa się ten oto kotostwór:
A na koniec maja wybrałam się do Gdańska:
Z jedzeniowych spraw wartych zapamiętania był chlebek bezglutenowy, z ziaren, orzechów i innych ciekawości – jeśli jesteś zainteresowany to podam przepis:
Nie samym chlebem człowiek żyje, więc polecam też film “Ukryte piękno”. Spłakałam się jak kot za rozlanym mlekiem 🙂 Tutaj zwiastun:
Po zwiastunie spodziewałam się w sumie czegoś innego, ale film mnie nie zawiódł. Jeśli lubisz wyciskacze łez i Willa Smitha (w filmach typu “Siedem Dusz”) – ten film także ma szansę Ci się spodobać 🙂
A jak Twój maj? Jaki jest Twój ulubiony miesiąc?