Powiedzmy sobie szczerze – blogerka urodowa to ze mnie żadna. Kremów używam jak już naprawdę nie mam co ze sobą zrobić albo mocno swojej skórze zaszkodzę. Ewentualnie na wyjazdach. Jest jednak taki magiczny zestaw, który sprawia że choćby nie wiem co się działo na tym wyjeździe to zawsze znajdę czas i ochotę się nim pomiziać. To właśnie będzie nasza dzisiejsza gwiazda.
Zestaw ten to mini kosmetyki marki REN – nawilżający krem na dzień, żel pod oczy i rewitalizujący krem na noc. Kupiłam go sobie kiedyś w Anglii jako gratis do gazety, przeznaczyłam bez większych nadziei na urlop, a na urlopie się zakochałam. Teraz mi się kończy więc postanowiłam go uwiecznić dla potomności.
Dlaczego kosmetyki te są takie fajne? Po pierwsze, kremy mają całkiem przyzwoite składy, wiele dobroci dla skóry, za to nie zawierają większości tych niezbyt ciekawych składników, jak np. parabeny, sulfaty, syntetyczne zapachy i kolory itp. Z resztą sama zobacz składy:
REN Daily Supplement Moisturising Cream: Rosa Damascena Flower Water, Camellia Oleifera Seed Oil, Cetearyl Ethylhexanoate, Cetearyl Alcohol, Mirystyl Myristate, Glycerin, Butyrospermium Parkii (Shea Butter), Sesamum Indicum (Sesame Seed Oil), Cetearyl Glucoside, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Canina Fruit Oil, Triheptanoin, Oryzanol, Phenoxyethanol, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry Seed Oil), Laminaria Ochroleuca Extract, Cassia Alata Leaf Extract, Pueraria Lobata (Kudzu Symbiozome Extract), Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Copper Gluconate, Parfum (Fragrance), Rosa Damascena (Flower Oil), Cymbopogon Martini Oil, Pelargonium Graveolens (Flower Oil), Sodium Hydroxymethylglycinate, Carbomer, Tocopherol, Geraniol.
REN Vita Mineral Active 7 Eye Gel: Rosa Damascena Flower Water, Glycerin, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Zostera Marina Pectin, Arnica Montana Flower Extract, Laminaria Digitata Extract, Carbomer, Phenoxyethanol, Ficus Carica (Fig) Fruit Extract, Sodium Hydroxymethylglycinate, Sodium Hydroxite, Sodium Benzoate, Xanthan Gum, Potassium Sorbate.
V-cense Revitalising Night Cream: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Cetearyl, Ethylhexanoate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Camellia Oleifera Seed Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Glycerin, Myristyl Myristate, Cetearyl Glucoside, Lauryl Laurate, Triheptanoin, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Oryzanol, Phenoxyethanol, Sodium Hydroxymethylglycinate, Boswellia Carterii Gum Oil, Carbomer, Halianthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Lactic Acid, Boswelia Serrata Extract, Tocopherol, Anthemis Nobilis Flower Extract, Beta-Carotene, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract, Daucus Carota Sativa (Carrot) Seed Oil, Ascorbyl Pamitate, Limonene, Linalool.
Po drugie, są po prostu fajne 🙂 (mówiłam że jestem złą blogerką urodową). Przyjemnie się je nakłada, kremy mają gęstą ale nie oblepiającą konsystencję, dobrze się wchłaniają i zostawiają skórę taaaaką przyjemną w dotyku. Jest zdecydowanie lepiej nawilżona i jakaś taka ładniejsza. Pachną kwiatowo, nie dają jakoś mocno po nosie a nawet jeśli to zapach mi odpowiada. Można się nimi maziać pod makijaż.
Jeśli chodzi o żel pod oczy to ma bardzo delikatną konsystencję, szybko się wchłania i nawilża. Tyle mogę o nim powiedzieć, ale to i tak dużo bo inne żele pod oczy zdecydowanie mi nie pasują. Wolę kremy, a mimo to ten żel lubię 🙂
Kosmetyki są podobno dla każdego rodzaju skóry, mają za zadanie odżywić, nawilżyć, chronić przed wolnymi rodnikami i kochać aż do śmierci. Osobiście widzę efekt nawilżenia i odżywienia, o wolnych rodnikach się nie wypowiem, za to jeśli chodzi o typ skóry to osobiście polecałabym do suchej, odwodnionej i normalnej. Za to żel według mojego widzimisię faktycznie może posłużyć każdemu 🙂
Jakie wady? Kosmetyki nie są łatwo dostępne w Polsce, trzeba dobrze poszukać w internecie, a jak już je znajdziesz to pewnie złapiesz się za głowę jak zobaczysz cenę 🙂 Dlatego też jeśli masz okazję polecam zaopatrzyć się w próbki lub miniaturki – lepiej sprawdzić czy nie masz alergii (nawet na najbardziej naturalne składniki można mieć alergię!) i czy Ty też wpadniesz w zachwyt czy jednak nie. Ja wpadłam więc puszczam dalej 🙂